PROFILAKTYKA SYSTEMOWA - ISPIPS

Idź do spisu treści

Menu główne:

PROFILAKTYKA SYSTEMOWA

 
 
 
 
 

Profilaktyka systemowa
Wszelkie zjawiska szkodliwe, wywołujące straty, destabilizację lub jakąś inną formę cierpienia powstają znacznie wcześniej niż to, z czym później trzeba zmierzyć się i doświadczyć. Człowiek może ulec chorobom, dysfunkcjom, wypadkom i wielu innym niepożądanym zjawiskom. Niektóre z nich pojawiają się nagle i wywołują katastrofę. Inne rozwijają się powoli, ale skutecznie zmierzają do zniszczenia.
Kiedy odczuwamy dyskomfort, cierpienie lub bezradność z powodu któregoś z tych zjawisk podejmujemy walkę z nim. Poszukujemy sposobów, które mogłyby nas ochronić przed tym, co nas atakuje lub złagodzić konsekwencje tych ataków. Są to jednak reakcje wobec czegoś, co już funkcjonuje w naszym otoczeniu. Co dostrzegamy lub doświadczamy jako realne zagrożenie. Niestety, nie ma wtedy już miejsca i czasu na efektywną profilaktykę. Sytuacja wymaga działań naprawczych, terapeutycznych lub interwencyjnych.
Często błędnie interpretuje się ideę profilaktyki jako skuteczną metodę zapobiegania czemuś, co jest już obecne. Przecież profilaktyka to zapobieganie powstania czegoś, czego obawiamy się i spodziewamy się, że nadejdzie.
Zapobiegamy chorobom, szczepiąc się w czasie, gdy nas jeszcze nie dotknęły, zachowujemy higienę, zapobiegając rozwojowi pasożytów i bakterii, pogłębiamy różne umiejętności swoich dzieci, aby mogły poradzić sobie w przyszłych sytuacjach, otaczamy się różnymi przedmiotami, systemami, które mają nas ochronić przed przewidywanymi zagrożeniami... itd... itd...
W większości tych przedsięwzięć, okazują się one skuteczne i w odpowiedniej chwili rzeczywiście chronią nas przed tym, co mogło nas spotkać. Doświadczenie uczy, że poznając szczegółowo jakieś zjawisko, potrafimy odnaleźć odpowiednią metodę radzenia sobie z nim w sytuacji, kiedy już ono nas dotknie. Dzięki ciągłemu rozwojowi nauki i działań praktycznych coraz głębiej poznajemy również sposoby zapobiegania ewentualnym szkodom.

Niektóre zjawiska rozwijają się bardzo długo i proces ich formowania się jest złożony z wielu elementów jakiegoś systemu. Zanim wyginęły niektóre gatunki zwierząt lub roślin, ewolucja ekosystemu długo tworzyła warunki, w których te istoty nie mogły już przetrwać. Znane z historii tragiczne epidemie rodziły się w konsekwencji wzajemnie wpływających na siebie czynników (np.: stylu życia i postępowania ludzi, warunków klimatycznych, poziomu rozwoju wiedzy medycznej, poziomu rozwoju i odporności organizmów, populacji nosicieli wśród zwierząt, owadów i ludzi, dostępnych produktów żywnościowych i wody, itd.).
Zanim w rodzinie pojawiła się przemoc, wrogość lub uzależnienie, jej członkowie sporo musieli zmienić w sobie i w relacjach między sobą. Przecież, zanim dotarli do ośrodków interwencyjnych, zanim stworzyli swoje piekło, byli rodzinami stabilnymi. Obecne było w nich poczucie miłości, bliskości i wzajemnego zrozumienia. Zakładając rodzinę, byli przekonani o swojej bliskości i więzi. Stojąc na ślubnym kobiercu, żadne z małżonków nie przypuszczało, że kiedyś nastąpi jakaś katastrofa. Dopiero później, z wolna tworzyli warunki i zależności systemowe wywołujące coraz silniejsze dysfunkcje. Czasem nie proces ten miał znacznie wcześniejsze źródło. Ich przodkowie tworzyli czynniki, które generowały w kolejnych pokoleniach coraz silniejszą dysfunkcję swoich potomków. Temn międzypokoleniowy przekaz musiał w końcu teraz zaowocować jakąś katastrofą.

Dopiero, kiedy osiągnęliśmy odpowiedni poziom wiedzy naukowej, udało się zrozumieć poszczególne zależności pomiędzy elementami różnych systemów. Dziś możemy precyzyjnie określić powodu, zniknięcia z ekosystemu niektórych gatunków. Potrafimy nawet przewidzieć, które znikną z naszego życia w najbliższym czasie z powodu warunków i zależności, jakie tworzą się w środowisku. Wiedza taka daje możliwość przewidywania i wpływania na to.. Możliwe jest dzięki temu tworzenie warunków oraz czynników chroniących przed ewentualnymi skutkami. Potrafimy tworzyć szereg strategii zapobiegania przewidywanym efektom. Od reorganizacji systemów, poprzez ich modyfikację aż po ścisły nadzór nad ich procesami rozwojowymi. Taka tendencja jest obecna na wielu poziomach życia na ziemi, od ekologii, aż po astronomię.
Zanim jednak ludzkość poznała przyczyny i zależności zjawisk, była bezradna wobec nieuniknionej rzeczywistości. Przeszliśmy bardzo długi proces uczenia się, doświadczenia i ponoszenia dotkliwych strat. Wymagał on wywołania zmian na wielu poziomach - świadomości, zachowań, potrzeb. Stworzyliśmy standardy postępowania, wymodelowaliśmy nowe odruchy lub mechanizmy które chronią nas przed zagrożeniem. Udało się nawet całkowicie wyeliminować niektóre czynniki ryzyka z naszego otoczenia.
Środowisko i warunki oczyściliśmy z przyczyn powstawania epidemii. W znacznym stopniu ograniczyło to ich występowanie lub nawet wyeliminowało z życia, co spowodowało że niektóre epidemie znikły z powierzchni ziemi, inne nadal funkcjonują, ale nie mają warunków do rozwinięcia się (dżuma, czarna ospa, polio, trąd itd.).
W tych przypadkach środowiskiem powstawania zjawisk zagrażających rozwojowi był ekosystem. Każdy system funkcjonuje dzięki wzajemnemu oddziaływaniu na siebie jego poszczególnych elementów. Gdy wycinamy lasy zmienia się populacja zwierząt owadów, co powoduje zmiany w strukturze roślinności, a to znów wpływa na zmianę zachowań i liczebności zwierząt. Gdybyśmy w takim systemie wpłynęli na liczebność owadów, efekt byłby podobny. Zmieniłaby się struktura roślinności, zwierząt ... itd. Jeśli zaczęlibyśmy powiększać populację zwierząt, to wywołalibyśmy mechanizm zmieniający cały system.
Cokolwiek zmieni się w jednym z elementów systemu, natychmiast uruchamia proces zmiany całego systemu i pozostałych elementów. Wydaje się to oczywiste i nie budzi współcześnie żadnych wątpliwości, bo uczyliśmy się o tym od wczesnego dzieciństwa.
Podobnie działa silnik, który mimo znacznie mniej skomplikowanej zależności, też jest systemem wzajemnie powiązanych elementów. Każdy podzespół współpracuje, napędza lub aktywizuje inne podzespół. Wpływając na jeden z tych podzespołów, zmieniamy działanie innych i w rezultacie zmieniamy moc pracy silnika.
· Czy potrafimy w ten sam sposób zrozumieć działania systemów rodzinnych, środowisko lokalne, społeczności...?
· Czy nasza wiedza jest już wystarczająca, aby umieć przewidywać i odnajdywać sposoby zapobiegania lub kreowania pewnych zjawisk w tych systemach...?
· Czy mamy odpowiednią ilość czasu na to, aby nasze metody zdążyły wywołać oczekiwany skutek...?
· Jak sprawdzić czy nasze metody są skuteczne, jeśli proces rozwoju dysfunkcji jest bardzo długi i ukryty...?

Profilaktyka systemowa jest działaniem skoncentrowanym właśnie na takim rozumieniu rzeczywistości. Zajmuje się odnajdywaniem sposobów zapobiegania temu, co może kiedyś stać się wielkim ciężarem życia.
Sytuacje trudne w życiu ludzi dorosłych i dzieci są tylko efektem czegoś, co rozpoczęło się bardzo dawno i rozwijało powoli w ukryciu. Zachowania dysfunkcyjne, często są konsekwencją braku umiejętności, które powinniśmy nabyć we wczesnym dzieciństwie, ale nie mogliśmy ich poznać, bo nasi rodzice również nie nauczyli się ich od swoich rodziców. Widoczna dzisiaj przemoc, może być skutkiem wadliwych zależności między członkami rodziny, które powstawały jeszcze przed narodzeniem dziecka, a nawet wcześniej, przed narodzeniem jego rodziców. Uzależnienie bywa konsekwencją wadliwych relacji z dzieckiem w okresie, kiedy dziecko było nieporadne i całkowicie zależne od rodziców.
Właściwie to wszystko, co każdy człowiek dziś nosi w sobie, powstało znacznie wcześniej od tego momentu gdy zostało to zauważone w nim ... lub u siebie samym. Dotyczy to zarówno tych pięknych cech, jak i tych, które są dla nas trudne. Bywa czasem tak, że cechy, które w pierwszej chwili spostrzegamy jako piękne, są tylko zapowiedzią czegoś trudnego i czegoś, co może ranić. I odwrotnie.
Dzieje się tak, kiedy dawno temu coś spowodowało, że w człowieku zaczęła rozwijać się jakaś wadliwa właściwość. Nim dojrzeje to do formy sprawiającej kłopot, ukrywa się pod postacią zamaskowaną, nie wzbudzającą żadnych wątpliwości ani niepokoju. Gdy jest już widoczna i sprawia trudności w życiu, na ogół jest za późno na działania profilaktyczne i trzeba podjąć interwencję terapeutyczną, korekcyjną lub resocjalizacyjną..
Można by odnaleźć pewną analogię w funkcjonwaniu wirusów, genów wywołującch raka, lub pasożytów. Kiedy dotrą już do środowiska, w którym mogą się rozwijać, to w początkowej fazie są niezauważalne i nie wzbudzają ani podejrzeń, ani niepokoju. Kiedy ujawnią już swą śmiertelną misję, bywa za późno na wyleczenie. Dlatego zależy nam na stworzeniu warunków, właściwości, w których niemożliwe będzie osiedlenie się takich wrogów w organizmie.
W obszarach życia, o które się troszczymy, nauczyliśmy się skutecznie zapobiegać sprawom, których obawiamy się i znamy ich niszczące działania. Skutecznie zabezpieczamy komputery programami antywirusowymi, szczepimy się i stosujemy profilaktykę zdrowia, chronimy swój dobytek przed zniszczeniem lub kradzieżami, zdobywamy wiedzę, umiejętności, które ewentualne przydadzą się w pokonywaniu przewidywanych trudności, wyposażamy swoją przestrzeń w przedmioty i systemy, które ochronią nas przed spodziewanym zagrożeniem, itd..., itd.
Otaczając się takimi zabezpieczeniami, nie tylko czujemy się bezpieczniej, ale przede wszystkim rozwijamy i usprawniamy siebie i swoją przestrzeń życiową. Na szczęście, Rzadko zdarza się, że możemy doświadczyć skuteczności tych wszystkich zabezpieczeń. Sporadycznie mamy okazję doświadczyć, czy nasze działania profilaktyczne były wystarczające do zapewnienia nam ochrony. Najczęściej udaje się jednak uniknąć kontaktu z zagrożeniem lub systemy zabezpieczeń są na tyle skuteczne, że nawet nie odczujemy realnego zagrożenia (np. prawidłowa higiena zapewnia bezpieczeństwo nie wywołując zakażeń, zatruć, które następowałyby przy jej braku, codziennie przecież stykamy się z pasożytami, wirusami itp., które z pewnością zaatakowałyby nasz organizm gdybyśmy nie byli odpowiednio chronieni).
Nie doświadczamy, zatem poczucia sukcesu i efektywności naszych działań profilaktycznych, tak bardzo jak odczuwamy to w działaniach naprawczych. Codzienne mycie zębów chroni nas przed wizytami u dentysty i nie zdajemy sobie sprawy z cierpień, które dzięki temu uniknęliśmy. Ale jak miło i cudownie doświadczamy skuteczności wyleczenia chorego zęba, pozbycia się bólu. Namacalnie czujemy, że dokonano czegoś wielkiego. Odczuwamy ulgę i radość. Pomijając koszty zabiegu, doceniamy jego sens i skutek.
A przecież, gdybyśmy korzystali z odpowiedniej profilaktyki i nie byłoby ani kosztów, ani cierpienia, ale nie byłoby również tak wyraźnego poczucia sukcesu i ulgi.
Czy możliwe jest, że podobnie nauczymy się profilaktyki rodzinnej? Odnajdziemy i skorzystamy ze sposobów zapobiegania powstawaniu zalążków nienawiści, przemocy, uzależnień, wykluczenia, dyskryminacji, indoktrynacji i innych wrogów rozwoju pscyhospołecznego?
Oczywiście, że jest to możliwe. Pod warunkiem, że podobnie jak zrozumieliśmy mechanizmy zależności w systemie organizmu, w ekosystemie, w systemie społeczsnym, zrozumiemy zależności w systemie rodzinnym. Taka wiedza, umożliwia odnajdywanie sposobów zapobiegania i ochrony przed czynnikami, które w przyszłości mogą rozwinąć jakąś bardzo trudną cechę, zjawisko lub proces.
Dziś dysponujemy dość precyzyjną wiedzą o tych zależnościach i procesach. Potrafimy wyraźnie rozpoznawać czynniki i warunki zagrożenia, znamy mechanizmy działania i umiemy przewidywać konsekwencje. Ta wiedza jest już dostępna powszechnie i może stać się stałym elementem stylu życia, tak jak wcześniej stawała się nią wiedza i umiejętności dotyczące ochrony zdrowia, środowiska i bezpieczeństwa. Dziś te umiejętności i wiedza stanowią odruch i oczywistą część świadomości (odruchowo myjemy ręce, nie pijemy wody z kranu, zabezpieczamy swój dobytek, konserwujemy i dbamy o sprzęt lub unikamy niezdrowej żywności). Takie postępowanie stało się naturalne i wyznacza poziom stylu życia.
Być może potrafimy też podobnie naturalnie postępować w relacjach rodzinnych i środowiskowych. Mając świadomość zagrożeń i konsekwencji, nabędziemy odruchów związanych z troską o bezpieczeństwo i stabilność systemu rodzinnego. Wiedza, która jest do tego potrzebna nie może być jedynie wiedzą nabytą i zrozumiałą. Musi ona stać się częścią świadomości całego systemu. Dopiero wtedy staje się czynnikiem chroniącym system i każdego z jego członków.
To właśnie jest przedmiotem profilaktyki systemowej. Poszukuje ona możliwości i zasobów systemu (rodzinnego lub społecznego), które ochronią go przed ewentualnymi zagrożeniami.
Każdy system wyposażony jest w swój potencjał. W czasie swojego funkcjonowania, potencjał ten służy tworzeniu i umacnianiu charakterystycznych mechanizmów, powiązań i zależności. Im dłużej trwa system, tym bardziej umacniają się jego sposoby funkcjonowania i tym więcej powstaje nowych zależności. Jest to proces nieprzerwany i progresywny.
Dopóki w działaniu systemu nie wystąpi jakiś czynnik zakłócający, można przypuszczać, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jest to jednak idealistyczne przekonanie. Przecież każdy system poddawany jest nieustannie jakimś czynnikom zagrażającym jego funkcjonowaniu. Ponadto, czas funkcjonowania dokonuje ciągle jakiś zmian w systemie (silnik zużywa się, ekosystem ewoluuje, rodzina dojrzewa itd.). Na każdym etapie istnieje, więc ryzyko zakłóceń lub destabilizacji kierunku rozwoju. Dzięki swoim zasobom, system radzi sobie z tym w sobie właściwy sposób. To, że każdy system posiada swój potencjał, wcale nie oznacza, że jest on uniwersalnym środkiem na ochronę przed zagrożeniami. Służy on jedynie do utrzymania systemu w całości, a nie do ochrony przed zagrożeniami. Jeśli w tym potencjale nie ma optymalnych czynników ochronnych dla specyficznych zagrożeń, to potencjał systemu spowoduje taką zmianę, która umożliwi systemowi trwać w wywołanej sytuacji (zanieczyszczenie środowiska, powoduje mutację organizmów; zatruwanie organizmu nikotyną, aktywizuje gruczoły do uwalniania substancji; uzależnienie jednego z członków rodziny, powoduje współuzależnienie pozostałych). Oczywiście wywołuje to zmianę funkcjonowania każdego elementu systemu. Priorytetem jest wtedy utrzymanie systemu za wszelką cenę. Nawet, jeśli będzie to kosztem cierpienia jego indywidualnych elementów.
Rodziny, które dzisiaj nie mają kłopotów z przemocą, uzależnieniami i innymi trudnościami, posiadały jakieś czynniki chroniące lub po prostu jeszcze nie zetknęły się z zagrożeniem Tym bardziej wydaje się, że szczególnie takim rodzinom należy wskazać możliwość rozwijania swoich umiejętności ochronnych. Nie wykorzystują, bowiem jeszcze swojego potencjału do radzenia sobie z jakimś czynnikiem destrukcyjnym, aby zachować stałość systemu. Nie nabywają i nie utrwalają jeszcze żadnych nowych właściwości umożliwiających im funkcjonowanie rodzinne z nabytą wadą.
Czy jednak rodziny, w których nie pojawiły się jeszcze żadne zagrożenia, są odpowiednio przygotowane do konfrontacji z taką sytuacją? Dziś nie wzbudzają przecież żadnego niepokoju. Przeciwnie, spostrzegane są jako stabilne i bezpieczne. Same odczuwają spokój, stabilizację i nie spodziewają się żadnych zagrożeń. Im dłużej żyją w takim przekonaniu i sytuacji, tym mniej spodziewają się jakiejś destabilizacji.
Można odnaleźć kilka analogii do takiej sytuacji. Wrak samochodu, który wzbudza dziś w nas przerażenie, jeszcze niedawno był lśniącym samochodem, wiozącym szczęśliwą rodzinę na wakacje. Całkiem niedawno wzbudzały dużo radości przedmioty skradzione podczas ostatniego włamania. Pijany, brudny, bezdomny lump leżący w rogu sali dworcowej, kiedyś był uśmiechniętym i szczęśliwym mężczyzną, składającym podczas ślubu przyrzeczenie swojej pięknej małżonce. Ludzie, którzy dziś cierpią na ciężkie choroby, ulegli wypadkom, wpadli w uzależnienia lub rozpadły im się związki uczuciowe, żyli inaczej niż dziś ich widzimy.
Zanim ich to spotkało, byli przekonani o tym, że ich to nie dotyczy i że w ich życiu, wszystko będzie dobrze.
Gdyby nie byli tak bardzo o tym przekonani, to pewnie nie dosięgłaby ich Katastrofa. Przyjmując ją za prawdopodobną, próbowaliby jej przynajmniej uniknąć, lub chronić się przed nią.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego